"MóJ SYN JEST FAJTłAPą. W JEGO WIEKU ROBIłEM FIKOłKI NA TRZEPAKU, A ON SAM NIE UKROI CHLEBA"

Wychowanie dzieci nie jest łatwe. Codziennie przekonuje się o tym nasz czytelnik, ojciec 11-latka, który przyznaje, że zachowanie syna czasami wystawia jego cierpliwość na próbę. Doszło już nawet od momentu, w którym zastanawia się, w którym miejscu popełnił błąd. "Zawsze ma problem. Jest leniem, który nawet nie ma chęci" - żali się ojciec i dodaje, że on ma zupełnie inny charakter.

Współcześni rodzice w wielu kwestiach są bardziej świadomi niż pokolenie, które wychowywało dzieci 30 lat temu. Obecnie panuje większa świadomość w wielu kwestiach. Mamy i ojcowie, dbając o dobrostan i wspierając wrażliwość i emocjonalność dziecka, wierzą, że to inwestycja w jego zdrowie psychiczne. Niektórzy popadają jednak w skrajność, a nadopiekuńczość może mieć liczne, negatywne skutki. Przykładowo, nieustanna kontrola i wyręczanie dzieci w codziennych czynnościach może sprawić, że w życiu dorosłym pociecha będzie mało zaradna i zorganizowana.

Czasami kwestie wychowawcze dzielą także rodziców. Kiedy jedni bagatelizują problemy, twierdząc, że dziecko ma jeszcze czas, aby nauczyć się pewnych czynności, innych irytuje nieporadność i lenistwo. Bywa, że rodzice martwią się, iż wegetacja i brak chęci u dziecka źle wpłynie na jego rozwój. Więcej opowiedział o tym nasz czytelnik, pan Robert. 

Jak widzę zachowanie swojego dziecka, to zastanawiam się gdzie popełniłem błąd

- mówi ojciec.

Zobacz wideo Sprawdzamy, co dzieci wiedzą o pracy. "Wypłata? To jest nagroda"

Tata żali się na swojego syna. "Ma kilku kolegów, ale spotyka się z nimi głównie wirtualnie"

Wychowanie dzieci na przestrzeni lat diametralnie się zmieniło. O tym świadczy chociażby wypowiedź naszego czytelnika, ojca 11-letniego Maćka, który choć jest już nastolatkiem, wciąż nie potrafi wykonywać prostych domowych czynności. Nawet ukrojenie chleba czy odłożenie skarpet do kosza na brudną bieliznę potrafi go przerosnąć. To wszystko, o co się go prosi, wbrew pozorom, wydaje się proste, jednak dla chłopaka jest bardzo trudne i właśnie wtedy objawia się nieporadność i - co gorsza - niechęć. 

Mój syn jest fajtłapą. W jego wieku robiłem fikołki na trzepaku, a on sam nie ukroi chleba. Kiedy prosi się go, aby sprzątnął w pokoju, ten zawsze ma problem. Jest leniem, który nie ma chęci, żeby się czegoś nauczyć. Wie, że jego ojciec mu kibicuje i chce dla niego jak najlepiej, ale żeby coś zmienić, trzeba mieć do tego zapał. Ja byłem zupełnie inny. Miałem dużo energii i przede wszystkim mi się chciało

- mówi ojciec, którego wyraźnie irytuje zachowanie syna, szczególnie, że on sam ma zupełnie inne cechy charakteru i nie rozumie, dlaczego jego dziecko jest tak nieporadne. "Syn ma kilku kolegów, ale spotyka się z nimi głównie wirtualnie. Nie rozumiem tego! Dla mnie powinien biegać, skakać i jeździć na rowerze. W tym wieku nieraz przychodziłem z siniakami, a on jakby nabił sobie guza podczas zabawy, pewnie narzekałby przez tydzień. Jasne, najważniejsze jest bezpieczeństwo, ale bez młodzieńczej przebojowości, nie da się zawładnąć życiem. Nie wiem już, jak do niego przemówić" - dodaje. 

Rodzice mają wpływ na to, aby ich dziecko nie było życiową fajtłapą

I choć nie da się w pełni kontrolować dzieci, to wkład rodziców w świadome wychowanie, z pewnością zaowocuje. Rodzice powinni zachęcać i angażować swoich nastolatków w wykonywanie prostych domowych czynności, dzięki czemu pociecha nauczy się, że dbanie o porządek nie leży tylko w rękach rodziców, ale także jest codzienną i ciężką pracą, którą zawsze można łączyć z zabawą. Co ważne, nie powinno się zrażać dziecka sugestiami, że robi coś źle, bo będzie rosło wyłącznie w takim przekonaniu. Najważniejsze jest wsparcie i wiara w możliwości, bo na wszystko potrzeba czasu.

2024-07-03T06:26:21Z dg43tfdfdgfd